piątek, 10 lutego 2017

Ela Mielczarek "ElaEla" [2013]



Wreszcie po 4 latach po premierze płyty "ElaEla" miałem przyjemność ją poznać. Na nowe płyty pani Mielczarek czeka się kilkadziesiąt lat, zatem 4 lata to nic ;) Kilka piosenek, jeszcze przedpremierowych, słyszałem na żywo podczas koncertu w chorzowskiej Leśniczówce. 
Jestem zadowolony. Płyta inna niż "Blues koncert". Pani Ela jakoś dziwnie rozmieszcza akcenty w tekstach, ale płyta przyzwoita, takie plus siedem na dziesięć. Na perkusji Ryksza, na gitarach Winder i Rzepa, na basie Ziółek. Muzycznie płyta jest dla mnie mocna. Nieco delikatna, ostrego solo gitary nie uświadczysz, ale te dialogi instrumentów, to uzupełnianie przestrzeni dźwiękami!... Pewien recenzent napisał gdzieś, że na tej płycie nie ma bluesa. mam dla niego radę: trzeba przestać pisać recenzje muzyczne. Blues jest oczywiście w muzyce z tej płyty, tyle że nie jest to czysty blues. Ale kto ma w żyłach bluesa, tego na pewno pozory nie zmylą.