niedziela, 11 października 2020

Frank Zappa „Apostrophe (')” (1974)


To jest jedna z lepszych płyt Zappy, chociaż ja mam co do jego twórczości raczej ambiwalentny stosunek. Za dużo jest wygłupów w jego muzyce. Kiedyś chciałem wysłuchać całej jego dyskografii w krótkim odstępie czasu i wtedy wyszło szydło z worka, że niektóre płyty zaczęły drażnić i nużyć, zlewać się w jedno itp. Dla niektórych konserwatywnych słuchaczy będzie to być może tak samo bluźniercze, jak moja opinia o archaiczności i przecenianiu „In The Court of The Crimson King”, ale trudno, mam własne zdanie. Jako wyśmienity gitarzysta, Zappa zamiast wykorzystać ten instrument do granic możliwości, zatrudniał innych gitarzystów, samemu zajmując się gawędziarstwem. Nawet z tymi gitarzystami w kompozycjach jest więcej chórków, dęciaków, niż soczystych solówek gitarowych. „Apostrophe (')” to w sumie taka bardzo wyważona płyta, jest tu właściwie wszystko, co u Zappy charakterystyczne, zmiany rytmu, swobodne formy, chórki, humor, pastisz i są gitarowe sola. Płyta jest niestety dosyć krótka, ale w trakcie jej słuchania, nie odczuwa się jakiegoś braku, czy niedosytu. Dobre granie jest — używając pleonazmu — po prostu dobre. Należy jednak pamiętać, że nawet najlepsze rzeczy stają się codzienne w użytkowaniu bez ograniczeń, w powiedzmy w nadużywaniu (żeby stworzyć sobie ot tak neologizm) i tak jest za Zappą, co za dużo, to niezdrowo... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz