wtorek, 23 lutego 2021

Clear Blue Sky „Clear Blue Sky” (1970)



Magia gitarowego grania, szaleńczych solówek i długich partii opartych na grze tego instrumentu przejawia się w wielu wydawnictwach mniej lub bardziej znanych. Clear Blue Sky zapewne należy do tych drugich, ale jestem przekonany, że nie jest to obca muzyka dla wielu fanów brytyjskiego progresu z początku lat 70-tych. Płytę otwiera długi wstęp oparty na szaleńczej grze gitary. No dobra, na początku wydaje się, że to jest wstęp, ale kiedy gitara szaleje już siódmą minutę, to trudno o inną konkluzję, jak o taką, że tak właśnie wygląda w całości pierwsza część suity „Journey To The Inside of Sun” zatytułowana „Sweet Leaf” (zgadza się, Clear Blue Sky wyprzedzili tu Black Sabbath). Po tym niesamowicie szaleńczym wstępie nie ma wcale oddechu. Trio nie lubi przestojów, a gitarzysta John Simms to człowiek wypełniony energią i bezlikiem pomysłów, co się pięknie przekłada na muzykę. Zmieniają się rytmy, tempa, więcej przyspieszeń niż spowolnień, muzyka wybiega do przodu. Wokale są melodyjne i bardzo klarownie zaśpiewane. Wkrada się w nie bluesowa nuta. Czasem pojawiają się w charakterze wzbogacenia instrumenty klawiszowe, świszczące syntezatory w bardzo śladowej ilości oraz pianino lub subtelne organy tworzące tło w „Tool of My Trade". W 1970 roku, w którym ukazała się ta wydana przez Vertigo płyta, tworzył się dopiero nurt muzyki progresywnej, chociaż zdumiewająca jest już wyczuwalna zmiana pojmowania muzyki w stosunku do płyt wydawanych zaledwie rok wcześniej, pełnych psychodelicznych bądź bluesowych brzmień. Jest to punkt zwrotny, z którego wywodzą się dwie drogi, jedna prowadzi do rocka progresywnego, druga do hard rocka. Nic tu nie jest jeszcze zdecydowane i obie drogi łączą się ze sobą na jednej wybornej płycie. Jeżeli miałbym do czegoś porównać Clear Blue Sky, to osobiście mam największe skojarzenia z T2 i z ich fantastyczną płytą „It's All Work Out In Bloomland". Okładkę zaprojektował Roger Dean, autor grafik do płyt zespołu Yes, z dozą przewrotności, ponieważ jego wizja klarownego błękitnego nieba zmącona jest wizją powietrznej drapieżnej walki podobnych do smoków stworów. Ta wizja nie oddaje wprawdzie nazwy zespołu, natomiast doskonale wkomponowuje się w stylistykę zespołu. Wystarczy posłuchać kończącej płytę agresywnej opartej na szybkich riffach gitary zwięzłej piosenki „Birdcatcher” (w której niespodziewanie pojawia się solo fletu). Miłego słuchania! https://www.youtube.com/watch?v=Zk4ksct7Uvs

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz