niedziela, 11 kwietnia 2021

Free "Free Live!" [1971]



Pamiętam, kiedy w latach 90-tych jechałem pociągiem do Bielska-Białej, gdzie był dobrze zaopatrzony sklep z płytami winylowymi. To był czas, kiedy każda płyta była wydarzeniem i wiązała się z niezliczoną ilością emocji. Wróciłem wtedy pod pachą z koncertem, który, jak się później okazało, został ze mną na zawsze, jako jeden z najwspanialszych występów na żywo, jaki dane było mi poznać w moim dosyć długim już życiu. Ech, ta wersja "Mr. Big" i solo Frasera na basie... Pełen emocji "Be My Friend"... Kołyszący "Ride On My Pony"... Wypełnione energią ""I'm A Mover" i "The Hunter" Przebojowy "All Right Now"... Mocarny "Fire And Water"... I na koniec przejmujący kawałek "Get Where I Belong", jedyny studyjny fragment płyty. Muzyka pełna energii, mocno podszyta bluesem, ale też pełna rockowych riffów, wyrazisty nieco schrypiały głos Paula Rogersa, przejmująca, momentami wręcz przeszywająca gitara Paula Kossoffa, barwny i ruchliwy bas Andy'ego Frasera i Perkusja Simona Kirke, która nie tylko wyznacza kierunek, ale dodaje od siebie wiele fajnych dźwięków, oto jej synteza - czterech fantazyjnych, ambitnych, nieprzyzwoicie młodych muzyków gra zupełnie bez kompleksów na wysokim poziomie.. Nie bez przyczyny album otwiera największy przebój, a potem dzieje się jeszcze lepiej, bo muzyka Free to nie jest tylko jeden hit. Właściwie tego hitu mogłoby nie być, bo każdy słuchacz wrażliwy na dźwięki wypełnione emocjami bez trudu pokocha Free za ich całą twórczość, nie tylko za jeden przebój. Jeden przebój można by od biedy przeboleć; liczy się uczciwa i szczera muzyka nie szukająca poklasku. Ale przecież można sobie wyobrazić sytuację, w której "All Right Now" nie zostaje przebojem, pozostanie wtedy solidny rock, więc wszystko jest w porządku. Miłego słuchania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz