niedziela, 11 kwietnia 2021

Renaissance „Prologue” (1972)



Płytę rozpoczyna fortepian solo, który przywodzi na myśl Chopina. Po krótkim wstępie do gry przyłącza się bas i subtelna perkusja. Fortepian gra dosyć mocne riffy i ciągle jest na pierwszym planie, bardziej wyeksponowany od gitary. Kompozycja tytułowa jest instrumentalna, ponieważ Annie Haslam nie śpiewa w nim słów, jedynie wokalizę, która brzmi jak instrument. Tak rozpoczyna się pierwsza płyta zespołu Renaissance po reorganizacji i brzmienie, które usłyszeliśmy, jest charakterystyczne właściwie dla całego okresu aktywności grupy. Następna kompozycja to pełen melancholii i ukraińskiego śniegu „Kiev”, pełna emocji piosenka o zwykłym człowieku, który żył i umarł w mieście, w którym spędził całe życie. Piosenkę tę śpiewa John Camp, a Annie Haslam wtóruje mu drugim głosem. Dopiero trzecia piosenka „Sounds of The Sea” to pierwszy głos i pierwszy tekst Haslam. Po małej odmianie, którą jest oparty na gitarze akustycznej radosny song „Spare Some Love”, następuje niesamowicie piękna piosenka „Bound For Infinity”, z Annie Haslam cudownie przeciągającą słowa, rozkoszne dla uszu dźwięki. Album kończy rozbudowana instrumentalna kompozycja „Rajah Khan” oparta na orientalnej melodii, zmieniającej swój rytm i natężenie. Po „Prologue” zespół Renaissance nagrał wiele świetnych podobnych w stylistyce płyt, ale to na tej poznaliśmy niesamowity czar i siłę wokalu Annie Haslam, od tej płyty wszystko się zaczęło. Tu zespół skrystalizował swoje brzmienie i wyznaczył kierunek swej muzycznej wędrówki, a celem jej został art rock oparty na przewodniej grze fortepianu, silnym głosie wokalistki i licznych nawiązaniach do muzyki klasycznej.
Dodam jeszcze na koniec, że jakiś czas temu Annie Haslam polubiła mój komentarz, w którym pisałem o niestygnących emocjach, jakie wyzwala każdy kolejny odsłuch „Kijowa"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz