niedziela, 11 kwietnia 2021

Taste "Taste" [1969]

 



W historii muzyki wiele było zespołów z rozbudowanym składem, bezlikiem instrumentów, perkusja zajmującą połowę sceny podczas koncertu, złożonych z wirtuozów wybudzonych w nocy, by na wyrywki czytać nuty. Były też kapele proste, zwięzłe w budowaniu swego składu i oszczędne w używanych instrumentach. Były to tak zwane power tria, które bazowały na gitarze prowadzącej, basowej i na najprostszym zestawie perkusyjnym. Taste należał właśnie do takich kapel i nie zmienia tego fakt, że gitarzysta Rory Gallagher lubił czasem zadać w saksofon. Żeby istnienie power tria miało sens, musiało mieć w składzie kreatywnego gitarzystę, który wie jak zagrać, kiedy śpiewa i co zagrać pomiędzy wersami tekstu. Gallagher to w takim sensie gitarzysta genialny. Wprawdzie podczas swej solowej kariery zespół jego był na ogół kwartetem, jednak w okresie istnienia Taste udowodnił, że doskonale sobie radzi bez wspomagającej go gitary rytmicznej. Jego dźwięki bardzo pomysłowo i skutecznie zapełniają wolne przestrzenie w kompozycjach zawartych na debiutanckim albumie „Taste” z 1969 roku. W dwóch klasycznych kompozycjach grupy „Sugar Mama” i „Catfish”, z lubością wykonywanych także na koncertach, słychać to doskonale, ale i otwierający płytę „Blister On The Moon” wcale im nie ustępuje. Gitara jest modulowana, z lekkością baletnicy przechodzi od ciężkiego rzężenia do błyskotliwych pasaży wydobywanych w dolnych partiach gryfu. Ciężkość gitarowego brzmienia płyty, jej mocny bazowy dźwięk równoważą akustyczne kawałki takie jak „Hail” albo slide-gitarowy „I'm Moving On” oraz rockowe piosenki o nieco przebojowym popowym brzmieniu („Born on the Wrong Side of Time” albo „Same Old Story”), co nie zmienia faktu, że fantastyczny album, świetny debiut, brzmi surowo, ostro, nieco dziko. Od niego zaczęła się kariera jednego z najlepszych gitarzystów i kompozytorów w rocku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz