niedziela, 11 kwietnia 2021

Pink Floyd „A Saucerful of Secrets” [1968]



To pierwsza płyta po wyrzuceniu Syda Barretta i zastąpieniu go przez Davida Gilmoura, jest to więc płyta przełomowa, bo rozpoczyna epokę i drogę na szczyt tego wspaniałego gitarzysty. Nie jest to płyta równa, ani stylistycznie, ani muzycznie. Obok nastrojowych, powolnych i mrocznych kompozycji „Set The Controls On The Heart Of The Sun” i „A Saucerful of Secrets” płyta zawiera równie mroczny, ale mocniejszy numer „Let There Be More Light” z bardzo psychodeliczną melodią, nie wspominając o już chyba skrajnie zakręconej partii gitary Gilmoura na zakończenie. W tych kompozycjach widać, jak zespół buduje nastrój, zmienia tempa poszczególnych partii w sposób narastający. To nie są już zwykłe piosenki podobne do tych z debiutu (tamte też nie były zwykłe, jednak pod względem konstrukcji były na ogół prostsze). Płytę wypełniają też jednak kompozycje lżejsze, a nawet z frywolnymi fragmentami („Corporal Clegg” i „Jugband Blues”). Niedocenionymi piosenkami są dla mnie psychodeliczny numer o posmaku ballady „Remember A Day” oraz idylliczny „Jig-Saw". Mnie osobiście niespójność płyty mocno razi, chociaż skałamłbym, że nie lubię tego albumu. Jednak za każdym przesłuchaniem staje przed kolejnym wyzwaniem: przyzwyczaić się do niego, co się nigdy w pełni nie udaje, ale zawsze do niego jednak po czasie powracam, chociażby dla wymienionych na początku bardziej rozbudowanych kompozycji i aby spróbować kolejny raz oswajania się z nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz